Zaśmiałem się i podniosłem łapę w geście wygranej.

-Kurczaki - jęknąłem. -Właśnie dlatego wolałem się nigdy o nic nie zakładać.

Wytłumaczyłem Desselowi o co chodzi, zagraliśmy, po czym ja wygrałem.

- Ja coś robię. Zastanawiam się, co robić.

Wzruszyłem ramionami.
- Przecież byś grała, a nie nic nie robiła. - rozdałem karty, wyjąłem ze swojej "talii" czerwoną dwójkę pik (chyba ;^;) i położyłem ją między nami.

- Nie. Nudno jest tak siedzieć i nic nie robić - jęknęła.

Machnąłem ogonem, uśmiechając się i zacząłem pokrętnie wyjaśniać o co chodzi w grze w pana. Wyjąłem paczkę kart od siostry i zawahałem się.
- Karo, grasz z nami?

-Cześć. - powiedziałem do Karo. -Wow. Gratki.
Odwróciłem się do Iana.
-Nie umiem. Ale możesz mnie nauczyć. - uśmiechnąłem się.

Kiwnąłem głową na słowa Karo, po czym zwróciłem się do Dessela.
- Może... W pana? - wyszczerzyłem się jak kot z Cheshire. - Umiesz?

- A ja jestem Karo! - wyszczerzyła się. - Prawie co z Ianem powaliliśmy takieeeeeeego niedźwiedzia!
Mówiąc to zdanie stanęła na tylnych łapach i zaczęła iść przed siebie.